Kobiety Krakowa: Agnieszka Podołowska

Kobiety mają silną potrzebę spędzania czasu we wspólnym gronie. Potrzebują miejsc, w których będą miały możliwość się zrelaksować, poczuć bezpiecznie, poczuć akceptowane. Naprzeciw temu  postanowiła wyjść nasza kolejna Kobieta Krakowa, Agnieszka Podołowska. Stworzyła dla nas azyl, w którym dodatkowo możemy zaakceptować siebie. Jej misją jest dodawać kobietom pewności siebie przez poczucie, że są piękne. Z tą myślą prowadzi swój gabinet medycyny estetycznej, Agnes Estetique Naturelle

Kim jesteś i czym się zajmujesz zawodowo? Opisz swój biznes.

Zawodowo od 3 lat zajmuję się medycyną estetyczną – ucząc się jak nigdy dotąd rozwijam swój gabinet.

Skąd pomysł na biznes?

Jestem mamą trójki wspaniałych dzieciaków i kiedy mój najstarszy syn poszedł na studia, przestraszyłam się pustego domu. Odżyły wczesnomłodzieńcze marzenia o dermatologii, chirurgii plastycznej. Skończyłam podyplomowe studia dla lekarzy w zakresie medycyny estetycznej i zaczęłam tworzyć swój gabinet.

Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu w którym jesteś?

Długą i wyboistą, burzliwą i poszukującą – jestem niespokojnym duchem, lubię tworzyć i zmieniać. Od 23 lat jestem lekarką, lekarką – przedstawicielką medyczną, lekarką – menedżerką w dużych korporacjach medycznych. Zawsze angażowałam się w pracę całkowicie, bez wytchnienia – i życie czasem stawiało mnie do pionu. Po wypadku samochodowym, któremu uległam pracując jako szefowa regionu w świetnej firmie farmaceutycznej – kiedy karetka ze mną na pokładzie dachowała, idąc na „czołówkę” z tirem, postanowiłam trochę zluzować. To był taki moment w moim życiu, gdy przeprowadziliśmy się do nowego domu, a moja córeczka miała niespełna półtora roku. Po oswojeniu traumy z wypadku, zaczęłam urządzać jej pokój. Zawsze lubiłam urządzać, dekorować, szyć i tworzyć ozdoby z wszelakiej materii. Tak więc wtedy założyłam firmę projektującą wnętrza Pokoik Basi. Początkowo myślałam, że będą to tylko pokoje dla dzieci, ale życie podyktowało inne zapotrzebowania, w których równie świetnie się realizowałam. Projektuję zresztą do tej pory – tworząc niestandardowe projekty, wsłuchane w potrzeby i pasje klientów. Ale medycyna wciąż była mi bliska i swoje długoletnie doświadczenie i wiedzę, pozyskane w firmie farmaceutycznej, chciałam wykorzystywać dalej w medycynie. Kilka lat pracy w korporacji uzmysłowiło mi jednak, że to nie jest moja wolność i życie na moich warunkach. Zbieg okoliczności i różnych niefortunnych zdarzeń pozwolił mi wybrać swoją drogę. Mój gabinet powstawał w dużej mierze z pracy moich rąk i pomysłów dekoratorskich. Chcę teraz dawać kobietom poczucie piękna, ważności i akceptacji pamiętając, że „Myśl jest realna, rzeczywistość jest ułudą” (cytat z mojego ukochanego filmu „Między piekłem a niebem” z Robinem Williamsem w roli głównej).

Czy praca to też twoja pasja?

Tak, nie może być chyba inaczej. Chcąc robić coś dobrze, trzeba się angażować i to bardzo. Aby mieć na to siły, trzeba pracować z pasją.

Co uznajesz za swój największy sukces (zawodowy i nie tylko)?

Otworzyłam się na świat, w trakcie psychoterapii pokonałam demony, zawalczyłam o swoje małżeństwo, stałam się emocjonalną ekshibicjonistką, i to daje mi siłę. Takie podejście do ludzi, moja szczerość, pozwala ludziom się otwierać, sprzyja prawdziwym, głębokim relacjom.

Kto cię inspiruje?

Ludzie, otaczający świat, twórcze kobiety.

Wydarzenia, które cię zmieniły?

Zmieniło mnie małżeństwo – poczułam, że mogę iść własną drogą. Dzieci dały mi poczucie ogromnego szczęścia, ważności, odpowiedzialności, tworzenia wspólnoty. Mój wypadek samochodowy był sygnałem, że nie wolno tak gnać, nie wolno się doprowadzać do stanu wyczerpania, trzeba być uważnym na siebie i otaczający świat.

Jakie są twoje super moce (albo w czym uważasz, że jesteś po prostu dobra)?

Dobra jestem w rozmowie z drugim człowiekiem – jest to dla mnie bardzo ważne i bywa odkrywcze. Wiem, że natłok zadań dnia codziennego, pośpiech, nie zawsze pozwala, by dać sobie wystarczającą ilość czasu i uważności w czasie rozmowy. To daje duże poczucie niedosytu! „Najciekawszą i najważniejszą przygodą w życiu jest rozmowa z drugim człowiekiem. Rozmowa, w której wszystko może się zdarzyć – czarodziejstwo i niezwykłość, dobro i zło. Życie może się zdarzyć!” – to Piotr Skrzynecki i moja ulubiona sentencja, którą dostałam od koleżanki lata temu….

Najlepsza rada biznesowa jaką otrzymałaś i przekazałbyś dalej?

„Ludzie nie sprzedawajcie swych marzeń, nie wiadomo, co się jeszcze wydarzy w naszych snach” –szanta, którą kiedyś ktoś mi zadedykował i podarował. Trzeba być szczęściarzem, by robić to, co się lubi. Jeśli tak nie jest, to trzeba tego szukać, by nie stać się zgorzkniałym, wypalonym, rozdartym i nieszczęśliwym człowiekiem.

Plany na przyszłość? W jakim kierunku chcesz się rozwijać?

Chciałabym doskonalić swoje umiejętności dobrego lekarza medycyny estetycznej. Od dawna myślę o miejscu przyjaznym kobietom. Są takie wspaniałe miejsca w Krakowie, ale myślę o swoim, gdzie kobiety mogłyby wyrażać siebie, czuć się bezpiecznie, czerpać inspiracje od siebie nawzajem. Kobiety mojego życia (lista jest długa, a nie chcę pominąć żadnej!) tworzyły, tworzą takie miejsca, które dają siłę, wsparcie, inspiracje i motyle w brzuchu.

Ulubione miejsca w Krakowie (np.:do jedzenia/spacer/spotkanie)?

W barze sałatkowym Chimera dobrych parę lat temu miałam swoje przyjęcie weselne. Były tylko dwie sale na dole, lubię tam wracać! Makaroniarnia przy kładce Bernatce, zamek w Przegorzałach na kawę i coś dobrego, spacery między kopcami, Aleja Waszyngtona, Kazimierz, a na rowery czy biegówki Lasek Wolski i Puszcza Niepołomicka.

Agnieszka Podołowska w obiektywie Barbary Bogackiej

Co ci daje energię, radość, chęć życia?

Możliwość i pasja tworzenia, choć przy takiej mnogości pomysłów bywa, że to mnie przytłacza. Mój mąż i moje dzieci dają mi mnóstwo radości, choć czasem skutecznie podcinają skrzydła. W sytuacjach ekstremalnego przegrzania uciekam po życie nad Bałtyk, tam gdzie nie ma ludzi. Akumulatory ładuję poprzez dobry, długi sen i pozwolenie sobie na nic nierobienie – czasem wystarczy godzina takiego przyzwolenia i bateryjki naładowane.

Jakie twoje cechy pomagają ci w biznesie i w życiu, a jakie utrudniają?

Żywiołowość i spontaniczność działają w obu kierunkach, zależy od sytuacji i okoliczności. Moja otwartość na ludzi pomocna jest bardzo, a mnogość zainteresowań i chaos utrudniają życie. Mój wspaniały szef Mirek kiedyś napisał: „Nigdy nie mów, że czegoś nie da się zrobić, bo przyjdzie wariat z inicjatywą, nie wiedząc tego weźmie i to zrobi”… czasem się czuję jak ten wariat!

Masz jakieś swoje triki/rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?

Jeśli nie mogę sobie z czymś poradzić, kieruję się zdaniem Scarlett O’Hary z „Przeminęło z wiatrem”: „Pomyślę o tym jutro”. To pozwala nabrać dystansu, przestać walić głową w mur i spokojnie zaczekać na pojawienie się rozwiązania. Działa!

Co ci pomogło rozwinąć biznes? Co dodawało otuchy i było motywacją?

Przez lata nauczyłam się prosić o pomoc – nie jest to łatwe, bo my kobiety mamy być silne i wszystkowiedzące. Odrzuciłam wstyd i pytałam kobiet, szukałam rad, pytałam o rozwiązania. Otuchy dodawało i dodaje mi wsparcie moich bliskich. Sukcesy innych mobilizują do ciężkiej pracy.

Najtrudniejsza decyzja biznesowa?

Dobrowolnie uwolnić się z pracy w korporacji, zaryzykować finanse rodziny i realizować swoje marzenie.

Ciemne strony biznesu?

Praca na okrągły zegar, trudność w złapaniu dystansu, uczucie samotności przy jednoosobowej działalności.

Jako „Miasto Kobiet” realizujemy wiele projektów mających za zadanie aktywizować kobiety i dawać im siłę działania. Które z nich spodobały ci się najbardziej i czego, jako kobieta sukcesu, mogłabyś nauczyć nas i nasze czytelniczki?

Około 13 lat temu miałam możliwość zamieścić w„Mieście kobiet” ogłoszenie o mojej firmie projektującej wnętrza. Dzięki temu pojawiła się pierwsza klientka, a potem to już się działo! Projekt Kobiety Krakowa zachęcił mnie, by nie siedzieć w kącie czekając, aż mnie znajdą. Nabrałam odwagi, by powiedzieć o sobie prywatnie i zawodowo. My, kobiety, często się wstydzimy, nie doceniamy siebie, ganimy, wyszukujemy niedociągnięcia i potknięcia. A to nie jest dobre podejście do siebie. Trzeba znać swoje ograniczenia i wady, ale o wiele więcej osiągniemy pielęgnując to co dobre, wartościowe, pożyteczne i prawdziwe w sobie.

Agnieszka Podołowska w obiektywie Barbary Bogackiej

Gdzie cię znajdziemy? Podziel się swoim adresem strony internetowej, bloga, kanałów społecznościowych.

www.aen.com.pl
FB/agnes estetique naturelle
Instagram/agnes estetique naturelle